AplikacjeGoogleDługo oczekiwana aplikacja Google jest już dostępna w Polsce. Czy warto było czekać?

Maciej Kulesa5 czerwca 201810 min
https://www.fandroid.com.pl/wp-content/uploads/google-lens-1280x720.jpg

Długo musieliśmy czekać na tę aplikację w Polsce. W sumie, to wiele milionów osób na całym świecie nie miały do niej dostępu. Google najpierw udzielił dostępu do Google Lens tylko posiadaczom smartfonów Pixel, a dopiero w marcu zwolnił blokadę i zezwolił na instalację pozostałym użytkownikom. Jednak dalej była ona niedostępna w naszym kraju. Tak samo jak aktualizacja z przedwczoraj dla Sony Xperia XZ2 i XZ2 Compact.

To jednak zmieniło się i aplikacja Google Lens (Obiektyw) została udostępniona w Polsce. Było warto czekać. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to świetne rozwiązanie, które ma ogromny potencjał. Z drugiej strony, jako oddzielna aplikacja nie ma takiego komfortu. Najlepszym rozwiązaniem jest zintegrowania Gogle Lens z aplikacją aparatu, tak jak to zrobiło Sony w ostatniej aktualizacji i inni producenci. Dopiero wtedy można przekonać się na czym polega fenomen takiej technologii.

Warto jednak sprawdzić Google Lens już teraz, nawet w formie dedykowanej aplikacji. Można przekonać się jakie niesie możliwości. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to wczesna wersja i w niektórych przypadkach może dochodzić do pomyłek, co możecie zobaczyć na poniższych zrzutach ekranu. Zacznijmy jednak od pozytywów.

Rozpoznawanie książek odbywa się niemal bezboleśnie, ale nie jest pozbawione wad raczkującego produktu. W większości przypadków rozpozna tytuł i autora, ale czasami wypluje informacje w języku angielskim. Tak zdażyło się w przypadku książki Superinteligencja Bostroma. Z kolei ma problem z mało popularnymi tytułami w języku polskim. Aplikacja Google Lens nie poradziła sobie z książką Świadomość Daniela C. Dennetta. To są jednak sporadyczne przypadki i aplikacja ma zalicza mało wpadek.

Zwierzęta… Rozpozna gatunek i nawet dobierze odpowiednie zdjęcie, które jest zbliżone fotografowanej rasie. Nie wiem czy robi to dobrze, bo nie jestem znawcą kotów, ale w drugim przypadku (zdjęcie po prawej) chyba się myli.

W przypadku roślin, owoców itp. jest różnie. Kierując obiektyw na różowe winogrona Google Lens myliło się za każdym razem i pokazywało, że jest to agrest. W przypadku roślin balkonowych próbowało dobierać odpowiednie wyniki, ale na moje oko również były błędne.

Różne wzorki, na przykład jak te wyżej są również wyłapywane. Google Lens podrzuca wtedy albo przypadkowe informacje, albo może wyłapuje je jako kody QR. Oczywiście, ta ostatnia opcja odpada, ale aplikacja doszukuje się w takich materiałach dziwnych informacji, które nie mają sensu na pierwszy rzut oka.

Google Lens próbowałem na wiele sposobów. Xiaomi mi Box 4K wykrywało jako Apple TV, później jako przenośmy router, telefon IP FRITZ! jako smartfona. Jednak aplikacja ma również przebłyski i zaskoczyła mnie gdy namierzyłem zegarek Timex. Swego czasu nie mogłem go zlokalizować w polskiej sieci nawet po podaniu numeru producenta, a Google Lens bez problemu wyszukało od razu po nakierowaniu obiektywu na zegarek.

Próbowałem jeszcze z niektórymi budynkami na Łazarzu w Poznaniu, ale niestety, nie udało się żadnego zidentyfikować. Może uda się w centrum miasta, gdzie jest zdecydowanie więcej rozpoznawalnych obiektów.

Google Lens po polsku nie zostało jeszcze zintegrowane z aplikacją Zdjęcia Google. Szkoda, bo to jest bardzo pomocna opcja w przypadku sfotografowanych dokumentów. Żeby uzyskać ten efekt dalej trzeba przełączać język systemowy na angielski.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.